Czwarta fala: nastąpi czy nie? Zdania są podzielone
Czwarta fala to jedna z tych rzeczy, którą dzisiaj się straszy. Tak samo zresztą straszono poprzednimi falami. Za każdym razem, gdy liczba zakażeń spadała, pojawiały się prognozy, że w końcu wirus powróci i to w zwiększonej sile. Tak właśnie się działa, więc kolejny spadek zakażeń nie każdego napawał optymizmem. Zawsze pojawiała się ta możliwość, że jest to tylko cisza przed burzą. A konkretnie cisza przed koleją falą pandemii.
Głos zabrali eksperci z zespołu covidowego na Uniwersytecie Warszawskim. Zajmują się oni doradztwem w Ministerstwie Zdrowia i tam często dzielą się swoją ekspertyzą. Uważają oni, że w połowie września mogą się pojawić następne masowe zakażenia, a ich powodem ma być mutacja delta. Ponoć rozprzestrzenia się ona dużo łatwiej niż ten koronawirus, którego mieliśmy okazję już poznać.
Nowa mutacja koronawirusa. Kto jest zagrożony?
Naukowcy uważają jednak, że podatni na tę mutację będą głównie osoby niezaszczepione. Według szacunków pod koniec lata liczba zaszczepionych Polaków wyniesie 70%. Czy jest to wystarczająco wysoki wynik, aby zatrzymać pandemię? Ci sami eksperci twierdzą, że całkowite zwalczenie zarazy jest możliwe dopiero przy poziomie 85%. Oznacza to, że kiedy mutacja delta nasili swoje działanie we wrześniu, to wciąż 3,8 mln osób w Polsce będzie brakować, aby utworzyć tzw. odporność grupową.
Według szacunków nowa fala będzie mniej drastyczna niż poprzednia. Nie powinna ona przekroczyć liczby 16 tys. zakażeń dziennie, a w szpitalach ma się znaleźć ok. 25 tys. chorych. Jeśli zaś chodzi o objawy, to zachorowanie na wariant delta ma się niewiele różnić od standardowej grypy.